sobota, 18 listopada 2017

Frankowicze walczą o lepsze jutro

Rozgłaszana przez długie miesiące propaganda mająca na celu stygmatyzację "frankowiczów" jako grupy, która dba tylko o swój interes, okazała się nietrafiona. Dzięki aktywności konsumentów uwikłanych w kredyty odnoszone do walut obcych, zyskuje całe społeczeństwo. 1200 słów, 9000 znaków.



Renesans prawa ochrony konsumenta

Ostatnie dwa lata przyniosły renesans wiedzy z zakresu prawa ochrony konsumenta. Jednym z owoców, z którego będzie korzystać każdy konsument w Polsce – także „złotówkowicz”, jest korekta błędów tłumaczenia dyrektywy Rady 93/13/Ewg definiującej zakres ochrony konsumenta w Unii Europejskiej. Po blisko dwóch dekadach wyszło na jaw, że dyrektywa została błędnie przetłumaczona na język polski, co zupełnie przeinacza jej wspólnotowy charakter. Dzięki aktywności środowisk walczących o prawa kredytobiorców, tekst został skorygowany w kluczowym art.4 ust.1, rozpoczynając proces przywracania polskiemu tłumaczeniu właściwego sensu polegającego na kontroli uczciwości klauzul w momencie zawarcia umowy, a nie jej wykonania. Wykonanie umowy nie ma żadnego wpływu na jej ocenę w świetle prawa wspólnotowego oraz krajowego.

Skoro przez ponad 15 lat o korektę nie zadbali profesjonalni prawnicy ani też urzędnicy państwowi, finalnie zrobili to zwykli, szeregowi obywatele. W ten oto sposób kryzys kredytowy dał wspaniały owoc w postaci aktywizacji społeczeństwa w trosce o dobro publiczne. Temat tzw. klauzul niedozwolonych, będących meritum prawa ochrony konsumenta wymaga jeszcze wiele pracy, jednak wydaje się że masa krytyczna została osiągnięta i rozwój wiedzy, a także wzrost świadomości społecznej jest w tym obszarze nieunikniony. 

Prawnicy koncentrując się na klauzulach niedozwolonych zaniedbali jednocześnie pozostałe obszary związane z umowami kredytowymi. Niektórzy z nich w celu osiągnięcia celów procesowych, wręcz posunęli się do poświęcenia podstawowych koncepcji z zakresu prawa zobowiązań. Działanie takie można uznać za prawidłową taktykę procesową, jednak nie wolno jej akceptować w narracji pozasądowej, traktującej o problemie kredytów bankowych. Publicyści - szczególnie ci będący profesjonalnymi prawnikami muszą zdawać sobie sprawę, że ich praca wpływa na kształtowanie systemu prawa w zapomnianym zakresie zobowiązań pieniężnych, gdzie rozwój wiedzy został doświadczony wieloma dekadami upadku oraz stagnacji. 


Dziel i rządź

W wyniku kolejnych zmian na rynku walutowym w latach 2008 oraz 2015 saldo zadłużenia, ponad 500.000 polskich rodzin, przekroczyło nie tylko sumę wykorzystanego kredytu, ale także nierzadko wartość nieruchomości, zamykając ludzi w ich mieszkaniach, przez pozbawianie możliwości wcześniejszej spłaty zobowiązania, lub chociażby zmiany lokum na większe, mniejsze czy też pozbycia się nieruchomości. Setki tysięcy polskich rodzin straciło jakąkolwiek możliwość wyzwolenia się z zawartych umów, które stawały się coraz bardziej uciążliwe i coraz bardziej ryzykowne. Ta całkowicie niekomfortowa sytuacja została dodatkowo wzmocniona przez opieszałość nie kontrolujących już sytuacji instytucji rządowych, ale także przez nieprawdopodobnie aroganckie stanowisko banków, które na łamaniu prawa rosły w siłę. Agencje public relations, wynajęte przez sektor bankowy dodatkowo wplątały w kryzys środki masowego przekazu oraz media społecznościowe, które zaczęły jednym głosem mówić o konieczności dotrzymywania umów, Polakach - kombinatorach, którzy nie chcą spłacać swoich zobowiązań, dodatkowo robiąc to kosztem innych Polaków, którzy z powodu swego rozsądku zaciągnęli znacznie droższe zobowiązania denominowane w pieniądzu polskim. Jednym słowem uruchomiono wielką maszynę dezinformacyjną bazującą na antagonizowaniu społeczeństwa, które od teraz dzieli się na złych, chciwych ale sprytnych i krótkowzrocznych „frankowiczów” oraz dobrych, znękanych ale jednocześnie uczciwych i przewidujących „złotówkowiczów”. Działania te niestety nie dały rady zatrzymać fali buntu; tym razem zbyt szerokie grupy społeczne zostały dotknięte bezprawiem.


Młodzi wykszatłceni z dużych miast

Konsumenci, którzy zaciągnęli zobowiązania w latach 2005-2008 okazali się "młodymi wykształconymi z dużych miast". Było to niewątpliwie planem bankowców, bo kto jeżeli nie oni mogli podołać spłacie ogromnego długu. Jednak okazało się, że nowa fala klientów jest wystarczająco przygotowana intelektualnie aby stawić czoła rzeczywistości. Okazało się to całkowicie inną i niespotykaną do tej pory sytuacją dla sektora bankowego, który w latach 90. dokonał podobnego gwałtu kredytowego na polskich rolnikach. Tym razem, młodzi wykształceni z dużych miast, wykorzystani przez system, zaczęli wielotorowe działania z użyciem nowoczesnych metod komunikacji. Kolejny już szok kredytowy, zagrażający stabilności finansowej oraz uderzający w życie wielu polskich rodzin spowodował integrację środowiska konsumentów mających na celu ochronę swoich praw. Jedną ze ścieżek stała się praca u podstaw, dążąca do znalezienia odpowiedzi na pojawiające się pytania z zakresu podstaw prawa. Zaniepokojeni konsumenci zaczęli dociekać jak to się mogło stać, że ich zobowiązania po 10 latach spłaty nie zmniejszają się, a wręcz przeciwnie - stały się nagle 30% większe niż zaciągnięty dług. Ludzie zaczęli się organizować, prowadzić dyskusje z zakresu ekonomii i prawa, co wsparte wertowaniem literatury, musiało przynieść niespodziewane efekty. I przyniosło.




Nagle okazało się, że żyjemy w równoległej rzeczywistości, w której lwia część komentarzy prasowych, artykułów w prasie fachowej, a także treść części podręczników akademickich w obszarach dotyczących pieniądza zawiera informacje co najmniej dyskusyjne. Takim właśnie obszarem okazała się waloryzacja umowna, która poprzez wieloletnie naginanie prawa stała się ogólnie przyjętą metodą na obejście zasady walutowości, czyli wymogu wyrażania zobowiązań pieniężnych w złotym polskim.


Wszyscy jesteśmy prawnikami

Spory sądowe, prowadzone w sprawie umów kredytowych, powoli zaczynają odrywać się od dominującej do tej pory argumentacji opartej na klauzulach niedozwolonych.

Prawnicy, wyrywając się z tzw. bezpiecznej linii argumentacyjnej, uzupełniają pozwy argumentami z zakresu podstaw prawa zobowiązań. Pomimo niewystarczającej wiedzy, będącej pozostałością po odbyciu studiów prawniczych na polskich uniwersytetach, prawnicy odkrywają czym jest pieniądz, czym jest wartość ekonomiczna, jaka jest rola waloryzacji umownej, czym jest miernik wartości, a czym funkcja obrachunkowa czy też tezauryzacyjna pieniądza. Powoli zaczynają dostrzegać, że bankowe rozumienie terminu „indeksacja” odbiega od znaczenia cywilistycznego, które będąc uszczegółowieniem „waloryzacji” oznacza nic innego niż utrzymanie wartości ekonomicznej zobowiązania pieniężnego przy pomocy wskaźnika inflacji. 

Zaczynają rozumieć i wykładać w trakcie procesów sądowych, że umowy w celu utrzymania wartości zobowiązania, powinny uwzględniać tylko i wyłącznie wskaźnik inflacji, który jest jedynym miarodajnym miernikiem utraty wartości przez pieniądz. Nagle zaczęto dostrzegać, że to co sektor bankowy oferował na rynku konsumenckim w latach 2005-2008 i następnych to były tak naprawdę tzw. umowy hybrydowe, nie mające oparcia w polskim prawie cywilnym ani też bankowym. Rozważania w tym zakresie prowadzone są aktualnie przez Sądy cywilne, które mają niemały problem, nie potrafiąc jednoznacznie oprzeć zastosowanych w umowach konstrukcji o fundamenty prawa cywilnego. 

Powoli pełnomocnicy konsumentów sięgają także do zrozumienia natury kredytu bankowego, a także elementów odróżniających ten doniosły stosunek prawny od mającej ponad 2000 lat pożyczki, której postać w prawie cywilnym jest kalką rzymskiej pożyczki Muttum. Obszar ten był skrzętnie degenerowany przez prawników-lobbystów, którzy doprowadzili do utraty rozumienia obu doniosłych bytów prawnych, co spowodowało, że kredyt i pożyczka stały się w języku potocznym synonimami. Nie są jednak nimi w języku prawa, o czym doskonale wiedzą cywiliści, a wiedza ta dociera dzięki pracy strony społecznej także pod polskie strzechy.

To czego, z nieznanych mi powodów, nie zrobili profesjonalni prawnicy przez ostatnie 25 lat, robią konsumenci. Poświęcają temu zadaniu swój, odebrany ale jednocześnie dedykowany ich rodzinom czas, kierując się jednocześnie troską o rzesze Polaków, którzy sami z oczywistych powodów nie mogą zgłębiać tajników prawa. 

Dzięki ich pracy, skorzystają wszyscy Polacy, którzy niedługo już nie będą mogli być bezkarnie oszukiwani przez kreatywnych, ale pozbawionych moralności i szacunku dla swych klientów oraz systemu prawa, przedsiębiorców. Dzięki pracy amatorów, "młodych wykształconych z dużych miast", rzeczywistość w Polsce powoli ulega pozytywnej odmianie. Dzieje się tak dzięki społeczeństwu obywatelskiemu, które wzięło sprawy w swoje ręce.

Praca wielu zwykłych ludzi, daje Polsce odrodzenie wiedzy w zakresie pieniądza oraz kredytu będących podstawą nowoczesnych społeczeństw. Szykanowani przez wielu i spychani na margines życia, Frankowicze walczą o lepsze jutro – lepsze jutro dla całego społeczeństwa.



###

---
Ryszard Styczyński - z zawodu inżynier technologii informacyjnych. Prywatnie kredytobiorca “frankowy” rocznik 2006 i amator prawa. Autor opracowania "Waloryzowany kredyt hipoteczny" w którym wstępnie naszkicował różnice pomiędzy znanymi na rynku wariantami kredytów "frankowych" oraz złamanie prawa przez nadużycie mechanizmu waloryzacji. Autor wykładni sformułowania "oddać do dyspozycji", będącego podstawą umowy kredytu. Prowadzi blog na temat prawa w zakresie pieniądza i kredytu bankowego: http://styczynski.blogspot.com


---
Tekst powstał dzięki inspiracji mec.J.Czbańskiego aby autor opublikował swoje przmyślenia w prasie. Niestety pomimo skierowania propozycji publikacji do szeregu wydawnictw, tekst nie zyskał akceptacji. Podziękowania dla Krzysztofa Oppenheim'a za pomoc w uczynieniu tekstu zwięzłym, co stanowi nowum na tym blogu.






0 komentarze:

Prześlij komentarz